poniedziałek, 19 stycznia 2009

Jak się bawią poeci?

Po pierwsze; piszą blogi, patrz ostatnie wpisy, bardzo nieregularne z powodu ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego i ogólnej niechęci prowadzącego i chwilowej "depresji".
Po drugie; piszą na zamówienie. Niejaki Piotr Fijał, miłośnik cygar i uczestnik spotkań Pierwszej Krakowskiej Loży Fajki, przesłał mi maila z danymi młodej kobietki z prośbą, o napisanie krótkiego utworu satyrycznego na temat rzeczony. Nie trzeba było długo czekać, aby taki utworek powstał/ tylko dwa miesiąće, tyle trwa mniej więcej okres produkcyjny, zanim "twórca" się pozbiera i coś skrobnie./ Pto produkt finalny:

Raz wampirzyca o imieniu Magda,
na śniadanie pana Piotra zjadła,
Tomkiem se poprawiła
byczej krwi się napiła
i na miotle na sabat wypadła.

Po trzecie; logują się i bywają bardzo często na portalach poetyckich, komentując to, co napiszą inni. Gdy już skończą komentować, wtedy w ramach komentowanego utworu, zaczynają figlować, najczęściej krótkimi, czterowierszowymi tekścikami satyrycznymi. Oto próbki jednej z takich konwersacji forumowych:

POSZARPANY
zaplatam cierpkie węzły
słów ściegi
z kory mózgowej
aporty

jak swetry sknocone
epilepsją śliny
gramolone prawdy
świecowe

spowiedliwość na klatę
przyjmuję
z główki uderzając
globus

prosto w Pireneje

Od tego wiersza i jego skomentowania się zaczęło. Napisał go forumowicz Jagint.
Po kilku fachowych komentarzach forumowiczów, nastąpiło pytanie norema:

A co to spowiedliwość? Czy to to samo co spolegliwość?

Jagint odpisał: Niet. To raczej pochodna od spowiadania. Norem, czyżbyś miał brudne myśli?
No i się zaczęło./nie wiadomo kiedy się skończy, będę o fakcie zakończenia informował blogowiczów.// Oto efekty tych pogaduch, czuj duch!

Jestem czysty jak nigdy
byłem u spowiedzi
ksiądz dał mi rozgrzeszenie
z tego co we mnie siedzi. Smile

choćbyś był u biskupa
i nie wiem jak go ucieszył
to i tak blada dupa
z tego cię nie rozgrzeszy

bo grzech to ciężka sprawa
i waży więcej z wiekiem
jak pełna mięsa strawa
z niedobrym kwaśnym mlekiem Wink

po kwaśnym mleku mój panie
kaca się nie ma wcale
jest tylko leciutkie sranie
a grzechy zostają dalej

chowają się gdzieś w gardzieli
bladością twarzy strasząc
by rankiem po niedzieli
przeprosić się z nową flaszą

Poszliśmy w naszej zabawie słowem dalej, bo tak nam się chciało, a "jaj" robienia było za mało.

Dość mądrej głowie po słowie
Moi drodzy panowie
Choć wódki nie piję wcale
to grzechy zostają dalej

więc ciążą ci one podwójnie
bo dźwigasz sumienie w zapasie
a wódka tak czasem kujnie
że nie czuć niczego po czasie

Jak już mnie wsadzą do trumny
ubiorą w czarny garnitur
zwisać mi będzie los durny
w rajski wybiorę się tour

masz kłopot mój przyjacielu
boś środek transportu popieprzył
taksówka a nie trumny czeluść
raj znajdzie gdzieś bliżej najlepszy

Co mi tam taksówki
zapchane tramwaje,
uwielbiam rowerek,
i do Tour de France staję.
Zajmę w nim pierwsze miejsce,
szans nie dam nikomu,
wiersz o tym napiszę
gdy wrócę do domu.

więc wiersz o pedałach w drodze
pobudzić ma ludzi do ruchu
lecz prawda bolesna jest srodze
że leżeć jest lepiej na brzuchu

leż sobie bracie na brzuchu
leż, na tapczanie w bezruchu
napięcie tobie opadnie
gdy cię lustrzyca* dopadnie
*bardzo poważna choroba,
wieku dojrzałego
gdy człek w lustrze szuka
swojego małego.

Tak na Alternatywnym Forum Poetyckim bawili się słowem: norem Jagint i Grzech Pierwotny, kibicuje nam w wyścigu czerwona oranżada. Wyścig trwa...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

haha :D nawet się załapałam :P

Limerysta za trzysta pisze...

miło mi widzieć forumową Panią Mecenas :-)