piątek, 17 października 2008

Tramwaj zwany, weną tworczą...

Ulubionym miejscem, w którym powstają, zarówno limeryki jak i wiersze, jest tramwaj. Jest on kopalnią tematów, siedząc sobie cicho,, nasłuchuję i obserwuje "krakusów", podążających do swoich miejsc pracy. Jestem w tej uprzywilejowanej sytuacji, że wsiadając na początkowym przystanku, zazwyczaj siedzę, co nie jest takie łatwe, biorąc pod uwagę fakt, że nowoczesnych, pojemnych tramwajow, jeździ po Krakowie zaledwie,(inni twierdzą,że aż), 52, a na osiedlu ktorym mieszkam, mieszka 4oooo tysięcy ludzi, więc możecie sobie wyobrazić, co się dzieje. Istna "walka o ogień, przepraszam, o miejsce. .Siedzę, nasłuchuję, notatnik i długopis, spoczywają w kieszeni, gotowe do użycia, nie warto mnie wtedy zaczepiać, wstępuje we mnie "zły duch", który wybuchając we mnie, powoduje powstawanie takich jak ten, tekstów.
Podchmielona malpica z Somalii
serfowała na wezbranej fali.
Tak się na niej bujała,
że ochoty nabrała
na oralny sex z dorszem z Bali.

Tak to czasami bywa z weną, przychodzi w najmniej spodziewanym momencie, często w niezbyt ciekawych okolicznościach, no i w miejscu publicznym, jakim jest tramwaj. :-) Niezbadane są ścieżki, ktorymi wena chadza.:-)

Brak komentarzy: